Tort makowo - czekoladowym to cały czas moje numero UNO:) Nie mogłam więc postąpić inaczej kiedy w grę wchodziły pierwsze urodziny moje córy.
Można oczywiście zadowolić się biszkoptowym podkładem i przełożyć go masą...ale...no właśnie problem tkwi w ALE.
Chcąc zrobić 100 %-ową przyjemność sobie, zaproszonym gościom a przede wszystkim solenizantowi, musicie zrobić tort w tym właśnie podkładem. Efekt wow gwarantowany!:D
Uprzedzam, że jest trochę zabawy z tym ciastem ale kto nie lubi zabawy w kuchni ten zamawia ciasto w cukierni więc idziemy na całego:)
Jak dla mnie już sam podkład stanowi przepyszne ciasto, które można by jedynie udekorować polewą czekoladową aby uprzyjemnić sobie chwilę przy kawie.
Przepis zdobyłam od mojej mamy, która nie pamięta już od kogo dostała recepturę ale na pewno było to dawno o czym może świadczyć zapis w zeszycie...a mówi on, że na zrobienie wysokiego i o dużej średnicy (ok. 30 cm) podkładu potrzebujemy:
- 40 dkg maku
- 1 kostkę margaryny
- 60 dkg jabłek (ok. 4-5 średniej wielkości)
- 12 jaj (żółtka oddzielamy od białek)
- 10 łyżek grysiku (kaszy manny)
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 60 dkg cukru (2 pełne szklanki)
- 2 opakowania cukru wanilinowego (jeśli nie dodacie też wyjdzie pyszne)
Zaczynamy od przygotowania maku. Zalewamy go wrzącą wodą i gotujemy kilka minut. Odstawiamy do ostygnięcia a następnie odcedzamy go na drobnym sitku - WAŻNE!
Tak przygotowany mak przepuszczamy przez maszynkę (przez drobne oczka) dwa razy.
Następnie obrane ze skórki jabłka ścieramy na grubych oczkach tarki.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Teraz pójdzie już szybko.
Margarynę ucieramy z cukrem stopniowo dodając żółtka. Kiedy uzyskamy jednolitą, dość puszystą masę, dodajemy do niej mak, grysik, proszek do pieczenia i jabłka.
Na samym końcu delikatnie (najlepiej ręcznie) mieszamy wszystko z białkami w taki sposób aby masa nabrała jak najwięcej powietrza. Po upieczeniu ciasto jest mocno wilgotne więc jeśli chcecie podzielić je np. na trzy podkłady najlepiej będzie podzielić masę na dwie części. Po upieczeniu większą wystarczy przekroić raz co ułatwia dość mocno pracę i oszczędza nerwów. Masę wykładamy to natłuszczonej i posypanej bułką tarką tortownicy.
Na samym końcu delikatnie (najlepiej ręcznie) mieszamy wszystko z białkami w taki sposób aby masa nabrała jak najwięcej powietrza. Po upieczeniu ciasto jest mocno wilgotne więc jeśli chcecie podzielić je np. na trzy podkłady najlepiej będzie podzielić masę na dwie części. Po upieczeniu większą wystarczy przekroić raz co ułatwia dość mocno pracę i oszczędza nerwów. Masę wykładamy to natłuszczonej i posypanej bułką tarką tortownicy.
Pieczemy przez ok. godzinę (ja po tym czasie wyłączam piekarnik ale ciasto pozostawiam dla pewności).
Kiedy ciasto wystygnie delikatnie ściągamy obręcz tortownicy (wcześniej za pomocą noża, oddzielamy ją od ciasta). Następnie dzielimy ciasto na dwie lub trzy części (to zależy ile chcecie pięter w Waszym torcie). Uwaga! Jak wspominałam wcześniej, podkład jest dosyć wilgotny i trudno jest go utrzymać w całości. Najlepiej się tym nie przejmować. Nawet jeśli trochę się rozleci, bez trudu można je posklejać układając później na warstwie kremu a w czasie konsumpcji nikt tego nie zauważy (nawet Wy).
Pora na krem.
Zaczynamy od przygotowania budyniu. Robimy go zgodnie z zaleceniem na opakowaniu tylko z połowy
mleka (na dwa budynie potrzebujemy 0,5 l mleka czyli dwie szklanki). Budyń odstawiamy do ostygnięcia. Czekolady topimy (ja to robię w kuchence mikrofalowej ale można skorzystać z kąpieli wodnej) a następnie tak samo odstawiamy w chłodniejsze miejsce (mają się nieco schłodzić ale nadal pozostać w płynnej postaci).
Następnie ucieramy masła z cukrem i jajkami (dodajemy po jednym aby masa nam się nie ścięła). Kiedy uzyskamy jednolitą masę stopniowo dodajemy chłodny budyń dokładnie mieszając. Na koniec kakao, stopioną czekoladę i spirytus. Próbujemy i ewentualnie dosładzamy.
Teraz wystarczy nasze ciasto przełożyć i udekorować.
Dobrze, że uzyskujemy całkiem sporą ilość bo bałam się, że braknie...
Kiedy ciasto wystygnie delikatnie ściągamy obręcz tortownicy (wcześniej za pomocą noża, oddzielamy ją od ciasta). Następnie dzielimy ciasto na dwie lub trzy części (to zależy ile chcecie pięter w Waszym torcie). Uwaga! Jak wspominałam wcześniej, podkład jest dosyć wilgotny i trudno jest go utrzymać w całości. Najlepiej się tym nie przejmować. Nawet jeśli trochę się rozleci, bez trudu można je posklejać układając później na warstwie kremu a w czasie konsumpcji nikt tego nie zauważy (nawet Wy).
Pora na krem.
- Potrzebujemy go sporo, więc nie przeraźcie się, że potrzebne będą:
- 2 kostki masła (wcześniej przygotujcie je sobie aby były miękkie)
- 3-4 jajka
- pół szklanki cukru pudru
- 2 budynie
- 2 szklanki mleka wymieszane z 4 łyżkami cukru (chyba, że dajecie słodzone budynie)
- 4-5 łyżek kakao
- 2 tabliczki gorzkiej czekolady
- 1-2 kieliszki spirytusu lub wódki
Zaczynamy od przygotowania budyniu. Robimy go zgodnie z zaleceniem na opakowaniu tylko z połowy
mleka (na dwa budynie potrzebujemy 0,5 l mleka czyli dwie szklanki). Budyń odstawiamy do ostygnięcia. Czekolady topimy (ja to robię w kuchence mikrofalowej ale można skorzystać z kąpieli wodnej) a następnie tak samo odstawiamy w chłodniejsze miejsce (mają się nieco schłodzić ale nadal pozostać w płynnej postaci).
Następnie ucieramy masła z cukrem i jajkami (dodajemy po jednym aby masa nam się nie ścięła). Kiedy uzyskamy jednolitą masę stopniowo dodajemy chłodny budyń dokładnie mieszając. Na koniec kakao, stopioną czekoladę i spirytus. Próbujemy i ewentualnie dosładzamy.
Teraz wystarczy nasze ciasto przełożyć i udekorować.
Dobrze, że uzyskujemy całkiem sporą ilość bo bałam się, że braknie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz