Moje dzieci jedzą. Najchętniej słodycze, pomidorową, kotleciki i naleśniki zamiennie z makaronem na słodko. Warzywa to dla nich jednak coś nieprzełykalnego, zwłaszcza w formie ugotowanej lub podsmażonej. Język staje kołkiem i nie zmusisz ich ani prośbami ani groźbami. Koleżanka podpowiedziała mi, że można jednak w magiczny sposób przemycić niektóre np. w formie pasztetu...
Pomysł mi się spodobał i po jakimś czasie przystąpiłam do testów. Wyszło bardzo smacznie, ciekawie i ładnie...skmakowało dorosłym a co na to dzieci? Blllleeee....nawet nie spróbowały. Pasztet jednak powstał cieszył się duży, powodzenie, a ponieważ co jakiś czas mnie pytacie o przepis - oto on:)
Jest prosto o dośc szybko.
Najpierw składniki:
Mój pasztet bazuje na brokułach i tych powinno być najwięcej w warzywnej mieszance.
Zatem:
- 2 średniej wielkości brokuły (wrzucamy do wrzątku z łyżeczą cukru i łyżką soli)
- kilka ziemniaków (4-5)
- 2 pietruszki , może być seler (chodzi o korzenie)
- 1-2 ząbki czosnku
- 1 por
- 1 niewielka cukinia
- 1 łyżka masła
- 2 jajka
- odrobina bułki tartej
- łyżka mąki pszennej
- sól pieprz
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Potem zmniejszamy do 180.
Zanim wszystko zblendujemy, warzywa należy odpowiednio przygotować.
Na patelni rozpuszczamy łyżkę masła, pora szatkujemy w paseczki i wrzucamy na roztopione masło. Kiedy por się szkli, my kroimy cukinię, w dość grubą kostkę i dodajemy ją do pora. solimy i mieszając doprowadzamy do lekkiego zarumienienia (nie dopuszczamy do przypalenia).
Ugotowane ziemniaki, brokułu i podsmażoną cukinię z porem wrzucamy do jednego naczynia i
wszystko blendujemy na gładką masę. Doprawiamy pieprzem i solą a na koniec dodajemy jajka i trochę bułki tartej. Wszystko dokładnie mieszamy i wykładamy do foremki.
Pierwsze 15-20 min. trzymamy nasz pasztet w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Następnie zmniejszamy i pozostawiamy na ok. 1h.
Po wyciągnięciu należy odczekać aż pasztet ostygnie. Wtedy sie nie będzie tak bardzo rozpadał.
Pozostaje mi już tylko życzyć smacznego:)
Ciekawy :) Takiego pasztetu jeszcze nie próbowałam. Moje dziecko jednak pewnie też odmówiłoby jego spróbowania - ostatnio nic co zielone, nie ma racji bytu na jej talerzu :) Mam nadzieję, że z tego wyrośnie :)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł!
OdpowiedzUsuń