poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Idealny podryw to TIRAMISU

Wolicie podrywać czy być podrywani? Dziś coś, co sprawia przyjemność i w pierwszym i w drugim przypadku. Załóżmy, że decydujecie się poderwać (choćby z łóżka) kogoś (albo po prostu się) ale brakuje tego czegoś...do kawy...żeby uprzyjemnić sobie poranek i podnieść poziom cukru w idealny sposób. Wystarczy, że przewidzicie taką sytuację wieczorem (ten deser wymaga jednak leżakowania w chłodzie). Przygotowanie jest szybkie i prawie tak przyjemne jak delektowanie się nim...powaga (zwłaszcza, że miskę po kremie ktoś powinien dokładnie oczyścić...najlepiej własnym palcem).
Przyznaję, że to moja kolejna próba zrobienia idealnego Tiramisu. Do tej pory wychodziły przepyszne ale zasługiwały co najwyżej na nazwę Tirarira...problem leżał w konsystencji (generalnie nie nadawało się to do krojenia a raczej to wyjadania wprost z formy). Ale w końcu, dzięki mobilizacji ze strony uroczej koleżanki z pracy (dzięki Iza:)) UDAŁO SIĘ i zapisuję przepis, co by samemu nie zapomnieć. Sekret tkwi bowiem w proporcjach.

Ale najpierw składniki:


  • 500 g serka mascarpone
  • 4 jajka (żółtka oddzielamy od białek)
  • 4 łyżki cukru
  • opakowanie biszkoptów (najlepsze w tym wypadku są "języczki")
  • 2 łyżki kawy rozpuszczalnej (lub po prostu mocna kawa)
  • kieliszek amaretto lub innego ulubionego alkoholu (ja podkradłam mężowi Ballantinesa;P...kolejny raz:P)

Teraz rzeczy ważne!
Serek powinien być wcześniej dobrze schłodzony. Dobra konsystencja ciasta wyjdzie jeśli dacie 2 jajka na 250 serka.
Zaczynamy od zrobienia kawy (żeby nam zdążyła ostygnąć przed wyłożeniem kremu). Odstawiamy ją i zabieramy się za jaja. Oddzielamy żółtka od białek. Do żółtek dodajemy cukier (zupełnie wystarczy jedna łyżka na jajko, w tym, wypadku 4). Robimy kogel-mogel czyli miksujemy aż żółtka dobrze się utrą i stworzą prawie biały krem). Do żółtek dodajemy stopniowo serek i spokojnie, dokładnie miksujemy na jednolitą masę. Na koniec dokładamy białka ubite na sztywną pianę i tu mała uwaga. Sami oceńcie ile ich dacie. Jeśli chcecie bardzo sztywny ale też dość ciężki krem, wystarczy, że dacie połowę. Ja dodałam wszystkie 4. Ważne jest też aby mieszać je najlepiej łyżką aby nie tracić lekkości.
Krem gotowy czas ułożyć nasączone kawą i alkoholem biszkopty.
Do przygotowanej wcześniej kawy dodajemy coś z procentami (tu nie trzymam się sztywno tradycji).
Biszkopty zanurzamy w kawowej kąpieli i układamy równo w naczyniu (najlepiej szklanym ze względu na estetyczne doznania). Na pierwszą warstwę układamy połowę kremu, który posypujemy odrobiną kakaa a następnie układamy drugą warstwę tak samo nasączonych biszkoptów. Teraz wystarczy wyłożyć resztę jajecznej masy, posypać ją znowu lekką warstwą kakaa i całość włożyć do lodówki (dobrze będzie przykryć deser folią spożywczą aby nie przyjął lodówkowych zapachów).


Tiramisu...ach...w mojej kuchni zjawiło się w piątek i pierwsze ofiary miało na koncie już w sobotę...kolejne plony zbierał w niedzielę...niektórych (w tym mnie i mojego męża) poderwało dwa razy..To włoski specjał, który oznacza dokładnie "poderwij mnie" lub ocknij się" i to tłumaczenie bardzo dobrze określa jego charakter. Osobiście uwielbiam!!!




piątek, 25 kwietnia 2014

Wypasiona Pascha Wielkanocna



Co prawda robiłam już paschę i przepis znajdziecie na blogu tutaj:). Wyszła naprawdę pyszna ale dość niska. Już wtedy postanowiłam sobie, że podejmę kolejną próbę, tym razem asystując mistrzyni. Moja mama nie dała się długo namawiać, (przy okazji obydwie nauczyłyśmy się, że do tego deseru niezbędna jest jednak kwaśna śmietana, najlepiej 18% i całkiem dobrze jej robi dodatkowe dokwaszenie...ale po kolei). To było dosyć logiczne, że chcąc mieć kawał ciasta musimy mieć więcej składników i tak właśnie będzie w tym przypadku...



Potrzebujemy:

  • 1,5 l śmietany 18% (najlepsza świeża)
  • 2-3 łyżki jogurtu naturalnego (najlepiej typu greckiego)
  • 1 szklanka mleka 2%
  • 10 jajek
  • gazę lub pieluchę tetrową (może być ściereczka z "luźno" tkana)
  • 2,5 kostki masła
  • 2 szklanki cukru
  • 2 łyżki kakao
  • kruche ciastka kakaowe (np.łakotki)
  • ulubione bakalie (garść)
  • cukier waniliowy (opcjonalnie)
  • wódka (opcjonalnie)

Przygodę z tym ciastem zaczynamy ze sporym wyprzedzeniem, (np. jeśli chcecie mieć je gotowe na niedzielę, zaczynamy w piątek wieczorem lub w sobotę rano). Wszystko przez to, że "ser" będziemy robić własnoręcznie:) Ekscytujące, prawda? Szczerze mówiąc taka wizje skutecznie mnie zniechęcała do robienia paschy przez wiele lat i zadowalałam się samą degustacją. Nie wiem w sumie czemu wydawało mi się to arcy trudne a to w istocie prosta sprawa...sami zobaczcie. 
W średniej wielkości rondelku (tak, żeby składniki wypełniły go max. do połowy) gotujemy śmietanę, jogurt i mleko. Przygotowujemy mikser tak aby z łatwością dosięgnąć do wspomnianego rondelka. Kiedy mieszanina nabiału będzie już lekko bulgocząca dodajemy jaja (można wszystkie na raz) i miksujemy (raczej na wolnych obrotach, w trosce o zawartość, które będzie chciała wydostać się na zewnątrz dekorując nas i naszą kuchnie). Miksujemy tak parę chwil (po chwili wszystko nam się zapieni) i kończymy kiedy mikstura się zetnie (zobaczymy wtedy drobne grudki). Kiedy ścięta mieszanina znowu zabulgocze, ściągamy rondelek i odstawiamy do ostygnięcia. 
Po ok.30 min. nasz śmietanowy mix. wlewamy na sitko wyłożone dodatkowo gazą (to ważne, bo inaczej możemy stracić więcej "sera"). Taką instalację pozostawiamy nawet na całą noc a na pewno do kilku godzin (na sitku ma pozostać jak najbardziej stała serowata masa).
Resztą to już bułka z masłem...no właśnie...
Teraz masło ucieramy z cukrem pudrem (na początek możecie dać mniej jeśli boicie się, żeby nie było za słodkie). Kiedy uzyskamy jednolity krem, dodajemy stopniowo nasz własnoręczny ser i cały czas miksujemy. Jeśli krem wyda się w pewnym momencie lekko ścięty, nie denerwujcie się tylko cały czas ucierajcie aż zobaczycie, że macie już jednolity krem). Teraz wystarczy masę podzielić na dwie części (niekoniecznie równe, my zrobiłyśmy więcej kremu kakaowego). 
Do jasnej części dodajemy cukier waniliowy i ulubione bakalie dość drobno posiekane (można dodać odrobinę alkoholu). Do części ciemnej dodajemy po prostu 1-2 łyżki kakao. 
Na dnie tortownicy rozsypujemy pokruszone ciastka a na nich układamy jasny krem a następnie pozostałą część serowej masy. Wszystko wkładamy do lodówki a po kilku godzinach polewamy ciasto plewą czekoladową. 
Jak zrobić polewę? Tym razem rozpuściłam ciemną czekoladę z 3 łyżkami śmietany 30%, łyżką masła, łyżką kakaa i 2 łyżkami cukru. Kiedy taka mieszanina zaczyna zbytnio gęstnieć, wystarczy dodać niewielką ilość wody i wymieszać. 
Pascha była tak dobra, że zachowałam ją dla siebie nie zanosząc ani kawałka do pracy...;P
Obiecuję, że to nadrobię:)
Na razie odrobina dla oczu...




Migdały na soli morskiej


Jakoś tak wpadłam ostatnio w szał gotowania inaczej ale cały czas prosto i przede wszystkim szybko. Ostatnimi czasy stwierdziłam ze smutkiem, że jemy zdecydowanie za mało soli...tfu...ryb. A przecież są takie dobre...zwłaszcza te dobrze posolone;) Zakupiłam trzy filety soli, jajka i...czegoś mi brakowało a nie chciałam kolejny raz usmażyć ją w banalnej bułce tartej (bardzo lubię tradycyjną panierkę ale od czasu do czasu potrzebują zmiany). Tym razem postawiłam na migdały i wiecie, co? To jest super połączenie (mój osobisty krytyk kulinarny też tak uważa:).



Aby zrobić ryby (nie koniecznie sole) musimy mieć (obiad dla 4 osób):

  • 4 filety soli
  • 2-3 łyżki mąki
  • sól
  • pieprz cytrynowy
  • jedno jajko
  • olej lub masło do smażenia


Filety rybne płuczemy i osuszamy a następnie solimy i posypujemy pieprzem (żeby nie było, że robi z
nimi coś nieprzyzwoitego). Pozostawiamy na ok. pół godziny.
Zanim zaczniemy smażyć rybę, przygotujmy sobie roztrzepane jajko (które też solimy) i na osobnym talerzyku migdały. Olej doprowadzamy do wysokiej temperatury (wcześniej oczywiście wylewamy go na patelnię:)). Teraz nasze filety należy opruszyć lekko mąką, dokładnie obtoczyć ją w jajk a następnie w migdałach i całość kładziemy na rozgrzany tłuszcz. Smażymy kilka minut (ok. 3 min. w każdej strony) aż filety będą ładnie rumiane (chyba, że jak mój tata lubicie brąz..)
Tak przygotowana sola doskonale smakuje z nowymi ziemniaczkami:)

Smacznego:)





środa, 23 kwietnia 2014

Burak z jajami - różowa sałatka z podkarpacia na Wielkanoc

Człowiek żyje na świecie tych parę i po obejrzeniu kolejnego wydania "Faktów" myśli "nic nie może mnie już zaskoczyć" a tu masz....teściowa częstuje sałatką, o której myślę..."nie lubię buraków ale zjem, żeby nie robić przykrości..." a po kilku kęsach dokładam sobie kolejną porcję;)
W tym roku zrobiłam ją zamiast jarzynowej...
Sałatka jest mniej wymagająca od tradycyjnej. Ma mniej składników, niczego nie trzeba gotować (oprócz jajek), niczego nie trzeba obierać (oprócz jajek) wystarczy krótka lista zakupów i możemy zabierać się za przygotowania...
No w tymi zakupami może być niewielki problem, bo sałatka wymaga jednego składnika, który (nie wiedzieć czemu) nie jest dostępny ot tak w każdym sklepie. Otóż buraki marynowane dostaniecie w niektórych Lewiatanach, w Almie słyszałam, że są też czasem w Tesco lub w Lidlu (zawsze można je kupić na wszelki wypadek widząc, że leżą na sklepowej półce a potem jak przyjdzie okazja mamy jak znalazł:)

Sałatka to nie tylko buraki.
Oto cała lista:

  • 2 słoiczki buraków 
  • 8-10 jajek
  • 1 cebula
  • 3-4 łyżki majonezu (tu wiele zależy od Waszego smaku
  • sól
  • pieprz
Ja zawsze zaczynam siekanie buraczanych kuleczek (są całkiem fotogeniczne ale nie współpracują w trakcie procesu krojenia), następnie zabieram się za co najmniej tak samo niewdzięczną cebulę. Jajka to już sama przyjemność. Kiedy wszystko mam posiekane dość drobno, doprawiamy i dodajemy majonez, mieszamy i degustujemy:) Sałatka jest lepsza jak się przegryzie, więc najlepiej ulokować ją w lodówce na noc...dajcie znać jak spróbujecie:)




sobota, 19 kwietnia 2014

Wielkanocna sałatka chrzanowa (czyli chrzanię na święta)


Dosłownie z ostatniej chwili...
Wpadła moja mama ze słoikami chrzanu i trajkocze, że koleżanki w pracy, że super sałatka, że musimy zrobić...Osobiście nie tykam się tych korzeni ale chyba święta 2014 będą przełomowe pod tym względem bo zrobiłam, siłą rzeczy spróbowałam i okazało się, że w takiej formie...do paszteciku...kto wie, kto wie:) W każdym razie zięć mojej mamy a ojciec moich dzieci już jest fanem i autorem alternatywnej i mniej oficjalnej nazwy tejże sałatki.




Sałatka jest w moim stylu...ekspresowa:)




Składniki bardzo wielkanocne:

  • 2 słoiczki chrzanu (małe)
  • 5 jajek
  • 1 jabłko (twarde)
  • 3-4 łyżki majonezu
  • 1 puszka kukurydzy

Chrzan odcedzamy na sitku o drobnych oczkach. Niech sobie cieknie a my w tym czasie kroimy jajka
(może być grubo ale ja poszatkowałam je drobno), jabłko obieramy ze skórki i kroimy w drobną kostkę. Wszystkie składniki wrzucamy do jednej miski, dodajemy majonez i mieszamy.
KONIEC:)
Jak chcecie, to doprawiajcie ale nie dodałam ani pieprzu ani soli i komisyjnie zostało stwierdzone, że jest dobrze.






Wielkanocne Smaki - edycja IV

Sernik z brzoskwiniami i pianką

Kiedy wybieramy się z wizytą do mojej teściowej moje kubki smakowe szykują się zawsze na genialne doznania. Czasem uch cierpliwość zostaje nagrodzona sernikiem z rosą (przepis znajdziecie tutaj) a czasem sernik z brzoskwiniami i nie wiem czy właśnie ta druga opcja nie jest lepsza...
W każdym razie na tegoroczną Wielkanoc przetestowałam zdobyty przepis i wyszło jak na obrazku (a raczej zdjęciu:)) polecam, bo sernik jest niby taki zwykły ale warto mieć w swoich notatkach taką recepturę, bo to ciasto po prostu smakuje i jest proste także w wykonaniu.

Ponieważ podkładem i wierzchem ciasta będzie kruche ciasto, oprócz sera potrzebujemy:

Na ciasto:

  • 3 szklanki mąki
  • 1 kostkę margaryny
  • 1 szklankę cukru
  • 5 żółtek (białka oddzielamy do osobnego naczynia)
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia
  • 1-2 łyżki kakao
  • dodatkowo będzie nam potrzebna szklanka cukru do piany

Na masę serową:

  • 1 kg sera (w tym przypadku z wiaderka)
  • 0,5 kostki masła lub margaryny
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 1 jajko (tym razem całe)
  • 1 żółtko (białko dodajemy do 5-ciu pozostałych
  • budyń śmietankowy (może być też waniliowy)
  • 0,5 szklanki mleka
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 0,5 cytryny
  • 1 puszka brzoskwiń

Piekarnik ustawiamy na 180 stopni.
Zaczynamy oczywiście od ciasta. Mąkę, margarynę i pozostałe składniki wykładamy na stolnicę i zagniatamy. Większą część ciasta rozwałkowujemy i wykładamy do brytfanki (wcześniej ją natłuszczamy i posypujemy bułką tartą). Do mniejszej części dodajemy 1-2 łyżki kakao, zagniatamy i wkładamy do lodówki. Dokładnie wyklejoną ciastem formę umieszczamy w piekarniku i pozostawiamy na ok 20 min (aż się zarumieni). 
W tym czasie zajmujemy się masą serową. 
Ser ucieramy z masłem i cukrem. Kiedy uzyskamy jednolitą masę dodajemy jajka, znowu mieszamy a następnie dodajemy rozmieszany w mleku budyń, sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną. 
Masę serową wylewamy na podpieczone kruche ciasto  i układamy na niej pokrojone brzoskwinie. 
Wkładamy do piekarnika na ok. 30 min (aż ser ładnie się podniesie i lekko usztywni). 
Białka ubijamy na sztywną pianę i dodajemy do nich szklankę cukru (stopniowo). Na lekko podpieczony sernik wykładamy pianę i ucieramy na nią naszą kakaową część kruchego ciasta. 
Brytfanka wraca do piekarnika i tam pozostaje jeszcze ok. 20 min. Po tym czasie zmniejszamy moc do 150% i trzymamy ciasto kolejne 15 min. Piekarnik wyłączamy i czekamy aż sernik choć trochę ostygnie...ja zrobiłam to z trudem:)





piątek, 18 kwietnia 2014

Pijane ciasto dozwolone od lat 18:) doskonale zastąpi świąteczny makowiec...

Pora na hit. Pewnie jedliście a może słyszeliście o "Pijanym Franku", "Cyckach murzynki", czy po prostu "Pijanym cieście. Nazw obiło mi się o uczy wiele ale przepis ten sam i to jedyny w swoim rodzaju. Osobiście kocham, szaleję i gdyby nie konsekwencje zjadłabym sama całą brytfankę...a nie...wcześniej zjadłby ją mój mąż...chyba, że mój tata natknąłby się pierwszy. Tak czy owak jedno z najlepszych ciast jakie kiedykolwiek jadłam. 
Przepis na blogu jest dostępny od początku jego istnienia ale może zdjęcie było nie bardzo albo po prostu tak się złożyło, że nie ma zbyt wielkiego zainteresowania. A to błąd moi drodzy. Muszę niektórych chyba poczęstować (doświadczenie pokazuje, że potem wszyscy chcą mieć takie całe dla siebie w domu). No ale ja się znowu rozgaduję a godzina późna...

Składniki:


Podkład:


 6 białek






  • 15 dkg cukru
  • 15 dkg kokosu
  • 15 dkg maku suchego

  • Krem

    • 1 kostka masła
    • 2 budynie (śmietankowe lub waniliowe)
    • 4 łyżki cukru białego
    • 4 łyżki cukru pudru
    • 0,5 l mleka
    • potrzebujemy też opakowania herbatników (np. Krakuski)
    • niezbędna będzie oczywiście wódka...;P (ok. 1/3 szklanki)
    Polewa
    • 0,5 kostki masła
    • 0,5 szklanki cukru
    • 3 łyżki kakao + 3 łyżki wody
    Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. 
    Zaczynamy od podkładu czyli białka ubijamy na sztywno i stopniowo dodajemy cukier a następnie kokos i mak (lubię ten widok:)). Kokosowo makową bezę wykładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Całość umieszczamy w piekarniku na ok. 30 min. 


    Kiedy podkład nam się piecze możemy zrobić budynie, które potem muszą nam ostygnąć. Budynie przygotowujemy zgodnie z wytycznymi z opakowania ale UWAGA! NA 2 BUDYNIE DAJEMY POŁOWĘ DAWKI MLEKA czyli 0,5 l. 

    Po wyciągnięciu podkładu z piekarnika studzimy go dobrze i do kolejnego kroku spokojnie możemy podejść za "jakiś czas" (chyba, że Wam śpieszno). 

    Nie przejmujcie się, że podkład opadnie po wystygnięciu...nie straci na smaku.

    Jeśli chodzi o krem. 

    Masło ucieramy z cukrem pudrem a następnie dodajemy (po łyżce) ostygnięte budynie. Dokładnie mieszamy nasz krem i wykładamy go na podkład. 

    Na masę układamy herbatniki wcześniej namoczone w... wódce.

    Na herbatniki wylewamy polewę czekoladową. Jak ją zrobić?

    Masło, z cukrem roztapiamy, dodając po chwili kakao i wodę. Wszystkie składniki cały czas mieszamy aż uzyskamy lśniącą polewę, która już przy pierwszym kontakcie z językiem nie pozostawi wątpliwości, że cel został osiągnięty. Jest słodka ale pamiętajmy, że nie będziemy jej zjadać solo (ale garnek jest jak najbardziej do wylizania;))  Czekoladowe cudo od razu wylewamy na herbatniki bo wtedy (póki ciepła i lejąca) ładnie nam się rozprowadzi tworząc gładką warstwę. (dobrze jest wcześniej schować ciasto do lodówki aby nieco stężało). 
    I mamy ciasto, które podajemy po schłodzeniu (najlepiej zostawić je na noc w lodówce).

    Ciasto nie nadaje się dla osób, które są dla Was niemiłe:P



    Wielkanocne Smaki - edycja IV

    Wielkanocna babka czyli wielka i nie tylko dzienna;)

    Ufff...udało się w końcu. Taka prosta sprawa (wydawało by się) ale wymaga dobrego przepisu. W tamtym roku zrobiłam przepyszną ale teraz nie mogłam sobie przypomnieć skąd go wytrzasnęłam więc zrobiłam babę w tamtym tygodniu z jakiegoś przepisu, który wydawał mi się podobny...
    Wyszła może nie brzydko ale...no, zmęczyliśmy ją bez większej przyjemności.
    Powiem Wam, że nawet się zniechęciłam i nawet chyba pogodziłam się z faktem, że przecież można zrobić coś innego.
    Nie wiem co, ale coś sprawiło, że dziś podjęłam kolejną próbę.
    Tym razem mogę Wam polecić recepturę na bazie wcześniejszego doświadczenia oraz porad mamy.
    Baba wyszła jak tralala:)


    Niezbędne składowe:

    • 0,5 kostki margaryny
    • 0,5 szklanki mąki pszennej
    • 0,5 szklanki mąki ziemniaczanej
    • 2 budynie (śmietankowe lub waniliowe)
    • 5 jajek
    • 1 szklanka cukru
    • czubata łyżeczka proszku do pieczenia
    • odrobina masła do wysmarowania formy
    • trochę bułki tartej do obsypania formy

    Generalnie rzecz biorąc to właściwie taki biszkopt z masłem (lub margaryną). Jeśli robicie od czasu do
    czasu najprostsze ciasta na świecie to może też macie podobne doświadczenia do moich...nie zawsze wychodzi tak jak chcemy.
    Ale dość gadania, do roboty!!!
    Piekarnik nastawiamy na 160 stopni.
    Margarynę wkładamy do rondelka i robimy z niej wersję płynną:) (na lekkim ogniu) a następnie odstawiamy do ostygnięcia.
    Teraz jaja wbijamy do miski i ucieramy dokładnie z cukrem (na jak najbielszy krem). Dodajemy mąkę pszenną i cały czas mieszamy (już na wolnych obrotach) i mąkę ziemniaczaną wymieszaną z budyniami i proszkiem do pieczenia. Na koniec dodajemy (powoli) roztopioną ale już chłodną
    margarynę.
    Do wysmarowanej masłem i posypanej bułką formy wlewamy nasze ciasto, wypełniając ją mniej więcej do połowy. Pozostałą część (1/3 całego ciasta) uzupełniamy łyżką kakao i wlewamy na jasną część naszej baby. Uwaga - gdyby się okazało, że ciemne ciasto jest zbyt gęste dodajcie wody lub mleka ale dosłownie odrobinę. Kakao sprawi, że ciasto będzie cięższe i ładnie się zagłębi do wewnątrz jasnej części.
    Teraz wszystko do piekarnika na ok 45 min.
    Tu też uwaga - zanim wyciągniemy babę z pieca, sprawdzamy wykałaczką lub innym suchym patyczkiem czy nie jest zdradliwie mokra w środku (baby tak już mają, że na pozór wyglądają dobrze a potem...;P)

    Jak już wspomniałam...baba wyszła super pyszna więc z czystym sumieniem polecam i czekam na Wasze komentarze:)
    Dekorujemy ją czekoladą, lukrem lub cukrem pudrem. Ja tym razem zrobiłam polewę z białej czekolady.
    Smacznego.




    niedziela, 13 kwietnia 2014

    Wielkanocne gniazda z makaronu i sera

    Wielkanoc, to przede wszystkim jajka, koszyczek, kiełbasa, wiosenne porządki, żurek, sprzątanie, wielkanocna baba, sprzątanie, dwa dni wypełnione po brzegi obowiązkowymi śniadaniami...jednym słowem tradycja. Dobrze, że to tylko dwa dni po których można w końcu odpocząć. Polskie zwyczaje oczywiście należy pielęgnować ale kto powiedział, że nie można ich modyfikować i sprawić żeby było szybko i przyjemnie. Idąc tym tropem zaczęłam szukać ciekawych pomysłów na wielkanocny stół, które wywołają choć małe WOW.  Spodziewałam się masy różnego rodzaju przepisów ale do mnie przemówił jeden. Możecie się domyślić, że jest prosty i łatwy w wykonaniu a jednocześnie efektowny czyli dla mnie w sam raz a znalazłam na popularnym blogu, Kotlet tv i zdecydowanie polecam a autorce gratuluję genialnego pomysłu.

    Aby zrobić sobie gniazda, w których później możemy ułożyć naszą ulubioną sałatkę (lub sałatki)
    potrzebne nam będą:

    • forma na muffiny (lub coś podobnego co pozwoli uformować oczekiwany kształt)
    • 100 g makaronu typu nitki (według mnie najlepszy jest Czaniecki)
    • 200 g sera żółtego (startego na grubych oczkach)
    • 1 jajko
    • odrobina pieprzu
    • odrobina bazylii (opcjonalnie)
    • sól
    Piekarnik ustawiamy na 180 stopni.
    Zaczynamy od ugotowania makaronu (zgodnie z przepisem na opakowaniu. Ser (ja wybrałam ser Gouda) ścieramy na grubych oczkach.
    W misce umieszczamy makaron, ser, jajko, które odprawiamy, mieszamy i układamy w natłuszczonych formach.
    Gniada wędrują do piekarnika na ok. 30 min.

    Po tym czasie mamy gotowe min talerzyki na nasze wielkanocne przysmaki. O sałatkach będzie jeszcze w tym tygodniu a na razie podpowiadam coś co u mnie sprawdziło się w tamtym roku i powraca na wielkanocny stół bo goście proszą:)






    Wielkanocne Smaki - edycja IV

    czwartek, 10 kwietnia 2014

    Pora na ryż z łososiem


    "FAST KITCHEN":)
    Tak krótko mogłabym określić danie, które dziś Wam zaproponuję.Taki obiad nie dość, że błyskawiczny i pyszny, to na dodatek doskonale sprawdza się jako obiad dwudniowy (składniki, które podaję to obiad dla 2-3 osób na dwa dni).
    Szybkie nie oznacza wcale byle jakie...czasem takie smakuje lepiej niż najbardziej dopieszczona potrawa a przy odrobinie chęci, może prezentować się całkiem imponująco. Ryż z łososiem to jedno z moich (i nie tylko moich) ulubionych dań. Autorką jest moja genialna mama, która w kuchni dostaje ADHD i potrafi stworzyć wielkie COŚ z całkiem sporego nic...

    Przygotowanie tego dania zajmuje ok. 20 min (biorę pod uwagę przygotowanie składników).
    Dobra...do roboty bo nie ma czasu a dzieci głodne;P

    Składniki:

    • 200 g ryżu
    • 400 g łososia (może być też dorsz ale łosoś lepiej wygląda).
    • 1 por
    • 100 g pestek slonecznika
    • odrobina oleju
    • łyżka masła
    • pieprz cytrynowy
    • sól

    No to czas start. Zaczynamy od ryżu, który będzie nam się gotował a w tym czasie zajmiemy się tą bardziej praco i czasochłonną częścią obiadu (na temat gotowania ryżu nie będę się rozwodzić pamiętajcie tylko aby posolić wodę i nie gotujcie więcej niż 10-12 min).
    Teraz patelnia w dłoń, na patelnię odrobina tłuszczu i słonecznik, który będzie się lekko rumienił (a nam właśnie o to chodzi).
    Pora na pora, którego oczyszczamy i po przekrojeniu wzdłuż, zaczynamy szatkować na piórka. Kiedy ziarna słonecznika będą już lekko podprażone, dodajemy pora i dodajemy masło oraz trochę soli. To co na patelni lekko skwierczy (i tak ma być) a my tymczasem przygotowujemy łososia (czasem trzeba wyciągnąć zalegające w nim ości), kroimy go w dość dużą kostkę, która w trakcie smażenia i tak nam się będzie lekko rozpadać. Łososia solimy i posypujemy cytrynowym pieprzem. Po kilku minutach por jest już zeszklony a to znak, że możemy do niego dorzucić rybkę. Nie muszę mówić, że łosoś robi się błyskawicznie? To nie mówię. Po paru chwilach ryż będzie gotowy, por z łososiem także i wtedy następuje połączenie jednego i drugiego. Tu wystarczy już ewentualnie doprawić danie i...tyle.
    Takie coś doskonale (moim zdaniem) smakuje z mixem sałat okraszonych serem feta...ale przepis na sałatkę w innym poście:P A może sami macie sprawdzone, szybkie ale przede wszystkim przepyszne???




    Najlepsze!

    Najsmaczniejszy - ranking stron kulinarnych

    kolejne wyzwania

    Zapraszam na durszlak

    Durszlak.pl

    A Wy kochacie gotowanie czy tylko lubicie?:)

    Lista Blogów Kulinarnych

    Zaglądajcie też na Mikser kulinarny

    Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów