poniedziałek, 31 marca 2014

Kruche ciasto z zaskakującymi gruszkami


Już na wstępie zaznaczam, że przepis powstał na zamówienie pewnej Marty, która jest mamą uroczej Madzi:) Za inspiracje dziękuję ja i cała moja rodzina (okazało się, że będziemy częściej korzystać z tej receptury a przy okazji zapraszam na kawę i obiecuję poczęstować naszym wynalazkiem:)
To miała być tarta i oczywiście jako tartę należy robić to ciasto ale tym razem forma była zajęta więc wykorzystałam po prostu blachę więc ciasto nie wygląda może imponująco ale wyszło pyszne:)






Na początek przygotujcie sobie

Na ciasto:

  • 250 g masła (może być margaryna)
  • 300 g mąki pszennej (plus odrobina na podsypanie i ewentualne uzupełnienie gdyby ciasto było zbyt lepkie)
  • 2 żółtka
  • 2-3 łyżki kwaśnej śmietany 18%
  • 3/4 szklanki cukru
Na sos:

  • szklanka śmietanki 30%
  • 300 g serka homogenizowanego (dwa opakowania, może być waniliowy lub naturalny)
  • 4 jajka
  • 0,5 szklanki cukru
  • sok z cytryny (całej)
  • 4-5 gruszek
  • kilka wiśni do wypełnienia gruszek (po wycięciu gniazda powstaną niewielkie, niezagospodarowane przestrzenie:))
  • łyżeczka cukru
  • łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • garść płatków migdałowych
  • kilka listków mięty do dekoracji
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Zaczynamy. Pierwsze ciasto. Właściwie to należy po prostu wszystkie składniki połączyć ze sobą, rozwałkować i wyłożyć na blachę, którą wcześniej smarujemy masłem lub margaryną a kiedy już ciasto będzie równomiernie rozłożone, umieszczamy w piekarniku i czekamy aż nam się zarumieni (ok. 15 min).
Teraz mamy chwilę na przygotowanie gruszek i sosu.
Owoce obieramy, oczyszczamy z ogryzków i odstawiamy na bok.
Wiśnie wrzucamy do rondelka, zasypujemy cukrem, podlewamy odrobiną wody a kiedy zaczną się gotować dodajemy mąką i mieszamy uzyskując w ten sposób własnej roboty kisiel:).
Wiśnie nam stygną a my tymczasem zajmujemy się sosem. Śmietanę 30% ubijamy w większej misce. W osobnym naczyniu ubijamy jajka z cukrem a następnie dodajemy serek homogenizowany i wszystko dokładnie mieszamy. Teraz w ruch idzie łyżka i już tylko łyżką łączymy masę serowo-jajeczną ze ubitą śmietaną,
dodajemy sok z cytryny i voila:)
Na podpieczonym cieśnie układamy gruszki, które wcześniej nadziewamy wiśniowym sosem.
Następnie zalewamy je przygotowanym sosem i posypujemy migdałami.
Ciasto wkładamy do piekarnika (zmniejszamy moc do 150 stopni) i trzymamy ok 50-60 min.
Do dekoracji możemy zastosować niezawodne listki mięty i czerwone owoce (np. maliny, truskawki).
Obiecuję uzupełnić posta zdjęciami tego ciasto w wersji tradycyjnej tarty:)







niedziela, 30 marca 2014

Tarta z wiśniami

To miała być zupełnie inna tarta. W planie miałam gruszki i pyszny sos ale siła wyższa sprawiła, że powstało ciasto z wiśniami. Na początku myślałam, że zjemy ją ukradkiem pod osłoną nocy...(wydawało mi się, że ciasto należy raczej do tych szkoda wyrzucać ale nie ma się czym chwalić). Kiedy jednak zakończyłam proces pieczenia i ciasto ostygło wystarczająco aby spróbować pierwszy kawałek, człowiek, który zbiegiem okoliczności jest moim mężem i jednocześnie dość surowym krytykiem moich wypieków (i nie tylko) stwierdził, że musi chyba wprowadzić jakieś kategorie dla ciast i deserów. Pierwsza to "dobre, ale nie rób tego ciasta więcej" druga "poproszę dokładkę". Tym razem na jednej dokładce się nie skończyło ciasto znikało z prędkością światła.


Zrobicie je migusiem:)
Ale najpierw przygotujcie składniki:

  • 1 kostka masła
  • 200 g mąki pszennej
  • 100 g mąki krupczatki
  • dwa żółtka
  • 0,5 szklanki cukru
  • 2-3 łyżki kwaśniej śmietany 18%
  • łyżeczka proszku do pieczenia
Na sos wiśniowy:
  • 300 g mrożonych wiśni
  • łyżka cukru
  • 5-6 łyżek wody
  • kisiel z owoców leśnych lub wiśnowy (lub łyżka mąki ziemniaczanej)
Na piankę:
  • dwa białka
  • 2 łyżki cukru

Piekarnik nagrzewamy najpierw do 200 stopni, potem zmniejszamy do 170. 
Zaczynamy od ciasta. Wysypujemy mąki, cukier, proszek do pieczenia, żółtka, śmietanę, dodajemy masło i nożem kroimy je powoli łącząc z sypkimi składnikami a następnie dokładnie zagniatamy ciasto (już ręcznie). Ciasto będzie miękkie ale nie powinno się za bardzo kleić. Jeśli uznacie, że jest zbyt mokre dodajcie więcej mąki pszennej. Teraz możemy je rozwałkować u dokładnie wyłożyć formę na tartę (wcześnie wysmarujcie ją masłem lub margaryną). Odstawiamy tartę do lodówki na ok. 30 min. 
Możemy zabrać się za wiśnie. 
Wysypujemy je do rondla, dodajemy cukier (jeśli łyżka cukru to dla Was mało to oczywiście możecie dać więcej ale ja lubię właśnie kwaśny smak wiśni w tym wypieku). Kiedy owoce puszczą sok i będą miękkie, dodajemy kisiel lub mąkę i dokładnie mieszamy. Czas na degustację:) Jeśli smak Wam pasuje, to nadzienie mamy gotowe:)
Schłodzone ciasto wkładamy do piekarnika na ok. 15 min. W tym czasie ubijamy białka, stopniowo dodajemy do nich cukier. Na lekko zarumieniony spód wykładamy wiśnie, na nich kładziemy pianę i ciasto wraca do piekarnika (teraz zmniejszamy moc na 170 stopni) i czekamy ok.30 min. 
Listek mięty do dekoracji i za ok. godzinę ciasta nie ma;P
Smacznego:)





piątek, 28 marca 2014

Makaron z serem czyli relaks w kuchni i uczta dla całej rodziny

Tak prosta potrawa...tak prosta, że zastanawiałam się czy w ogóle można nazwać ją daniem i czy zasługuje na posta. Co poradzić, że jest to jedno z ulubionych dań nie tylko u mnie w domu. Serwuję to np. wtedy, kiedy do mojego dziecka przychodzą koledzy i koleżanki. Nikt wtedy nie marudzi a ja muszę już na wstępie zaznaczyć, że można prosić tylko o jedną dokładkę (w innym razie musiałabym chyba gotować na dwa garnki...a może nawet trzy).
Lista potrzebnych składników zawiera się w samej nazwie:)
No...ja dodaję jeszcze masełko, które dodaje niepowtarzalnego smaku i bułkę tartą, która nadaje chrupkości.
Ale po kolei.


Dla porządku lista:
  • 1 opakowania makaronu typu świderki
  • 300 g sera białego półtłustego
  • 1-2 łyżki masła (nie margaryny)
  • 1-2 łyżki bułki tartej
  • cukier (według uznania z zaznaczeniem, że warto tu przypilnować najmłodszych, którzy maja skłonności do przesładzania).
  • owoce do dekoracji (ale także dal wzbogacenia smaku). Ja skorzystałam z mrożonki owoców leśnych i była pozytywnie zaskoczona połączeniem gorącego makaronu z ze zmarzniętymi malinami i porzeczkami...pycha:))
Makaron gotujemy według tego co producent pisze na opakowaniu (czyli ok. 8-10 min).
Po ugotowaniu wysypujemy go na sitko i przelewamy zimną wodą. Do garnka po makaronie wsypujemy bułkę tartą, która ma nam się lekko zarumienić i wtedy dodajemy do niej masło, 2-3 łyżki cukru oraz wsypujemy makaron. Wszystko mieszamy i układamy na talerzach. Teraz wystarczy dorzucić rozdrobniony ser i udekorować owocami:)
Za pewne te 3 łyżki cukru to mało ale zawsze można sobie dosłodzić...

Pychota!:)


poniedziałek, 24 marca 2014

sernik wielkanocny czyli pascha mojej mamy

Nie wiem jak to jest u Was (jestem bardzo ciekawa i zapraszam na pozostawienie komentarzy w tym temacie) ale dla mnie Wielkanoc to nie mazurek czy też makowiec. Smak Wielkanocy to pascha autorstwa mojej mamy. No po prostu UWIELBIAM. A co ciekawe, takiego przepisu jak jej nie znalazłam nigdzie. Znalazłam za to masę przepisów na tradycyjną paschę a każdy inny...
Część ma wśród składników mielony trzykrotnie biały ser, inne mleko i śmietanę podgotowane i zdecydowanie polecam tą drugą opcję. Moim skromnym zdaniem kupny biały ser zupełnie nie odda tego specyficznego smaku, który moja siostra określiła dziś jako budyniowy (daję słowo, że grama budyniu nie dodałam). 
W każdym razie do Wielkanocy trochę czasu mamy więc można testować:)
Każdego roku pytałam mamy, jak ona to robi i za każdym razem uzyskiwałam dość pośpieszną odpowiedź, która zawierała w sobie sporo dość niekonkretnych stwierdzeń typu: "na oko", "ile miałam" "dużo"...
Tym, razem wzięłam ją z zaskoczenia, zadzwoniłam wiedząc, że jest z koleżankami a przy nich będzie raczej chciała pokazać  się z jak najlepszej strony jako matka;).
I udało się choć próbowała zniechęcić mnie mówiąc, że potrzebuję DUŻO śmietany (co to znaczy dużo???). 
Przepis wyciągnęłam i wypróbowałam. Moje dziecko oceniło jako znakomite, więc ma potencjał:)
No dobra, do rzeczy. 

Uwaga, podaję składniki:

  • 500 g śmietany 18%
  • 2 szklanki mleka
  • 6 jajek
  • 200 g masła (kostka)
  • 5-6 łyżek cukru pudru
  • cukier waniliowy
  • 0,5 szklanki grubo posiekanych orzechów włoskich (wcześniej namoczonych w rumie) 
  • biszkopty na spód
  • tabliczka czekolady deserowej
  • łyżka masła

Najpierw musimy przygotować własnoręcznie serek, który ma ogromne znaczenie i sprawia, że uzyskujemy niepowtarzalny smak. 
Śmietany i mleko wlewamy do sporej wielkości rondelka (ilość nam się zwiększy i lepiej mieć zapas,
żeby nie wykipiało) i gotując cały czas miksujemy (chodzi o to, żeby zrobiły się drobne grudki). Kiedy nasz nabiał się zagotuje, rondelek ściągamy z ognia i dodajemy po jednym jajku cały czas miksując. Taką miksturę odstawiamy na chwilę (ok.10-15 min) aby lekko ostygła a następnie wylewamy całość na podwójnie złożoną gazę (można nią wyłożyć np sitko i ja tak zrobiłam a zastosowałam pieluszkę tetrową). Po jakimś czasie zrobi nam się z tego delikatny, kwaśny serek, który lekko odciskamy (ale nie za bardzo bo deser będzie za suchy). 
Następny krok to przygotowanie kremu. Masło ucieramy z cukrem pudrem na jednolitą masę i dodajemy całkiem już ostygnięty ser a następnie osuszone orzechy. Wszystko mieszamy. 
Przed nami finał:)
Dno tortownicy wykładamy biszkoptami a na nie wykładamy połowę serowej masy. Do pozostałej części kremu wsypujemy łyżkę kakao, dokładnie mieszamy i wykładamy na wierzch. Wszystko wkładamy do lodówki. 
W tym czasie możemy przygotować polewę  to już banalnie proste (i przyjemne, bo ciężko wybrać dokładnie polewę z garnka, więc na koniec pracy, w ramach nagrody czyścimy dokładnie rondelek - najlepiej paluchem:P)
Łyżkę masła i mleko wlewamy do niewielkiego naczynia, dodajemy tabliczkę czekolady i wszystko łączymy mieszając. Jeśli zrobi się zbyt gęsta, dodajemy mleka, jeśli za rzadka podgrzewamy dłużej aby zredukować wodę. Polewę wylewamy na masę serową i odstawiamy wszystko do lodówki (najlepiej na całą noc). 
Nie wiem jak Wy, ale ja to ubóstwiam:)
Smacznego:)





Serniki dla Miksera - edycja 1.14 Wielkanocne Smaki - edycja IV

niedziela, 23 marca 2014

ciasto z jabłkami last minute:)



Potrzebowałam szybkiego, niewymagającego wypieku. I bach. Jest ciasto ucierane z jabłkami. nie bawiłam się tym razem w pianki, kruszonki bo to kolejne sekundy, minuty...czas a potrzebuję szubko i prosto mieć coś do kawy.
Kątem oka zobaczyłam 4 jabłka w koszyku, zajrzałam do lodówki...masło jest, do szafki...mąka jest, cukier jest, jaja są no to do roboty:)






Musimy mieć:
  • owoce (truskawki, brzoskwinie, jabłka...)
  • kostkę masła
  • szklankę cukru
  • 4 jajka
  • szklankę mąki
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • łyżeczkę proszku do pieczenia
  • odrobinę masła do wysmarowania brytfanki 
  • odrobinę bułki tartej do posypania
  • cukier puder do posypiania ciasta (to nieco ozdobi i dosłodzi niezbyt słodki deser).

Zaczynamy od piekarnika - nagrzewamy go do 170 stopni.
Teraz masło i cukier lądują w misce, w której ucieramy je kilka minut a następnie dodajemy po jednym jajku cały czas mieszając. Na koniec dodajemy mąki i proszek do pieczenia. Po dokładnym wymieszaniu wszystkich składników otrzymujemy gęstą masę, którą wykładamy do brytfanki. Na tym etapie nie będzie wyglądać zachęcająco, przynajmniej ja miałam co do niej wątpliwości ale pozytywnie zaskoczyła po wyjęciu z piekarnika. Kiedy już wyrównamy ciasto, układamy na nim pokrojone owoce (do Was należy decyzja. czy to będzie kostka, ćwiartka czy kółko). 
W przypadku jabłek warto posypać je odrobiną cynamonu. No bo jak to tak jabłko bez cynamonu...
Wkładamy do piekarnika na ok.30 min i właściwie 5-10 po wyciągnięciu możemy wsuwać:)
To ciasto jest uproszczoną wersją już i tak prostego przepisuj na inny placek z jabłkami
To idealne ciasto na wiosenny piknik:)



sobota, 22 marca 2014

Najlepsze ciasto na pizzę jakie znam:)

Jeszcze jakiś czas na hasło Pizza wykręcało się nr. telefonu sprawdzonej pizzerii a następnie następowała dłuuuuga pauza, która zazwyczaj potęgowała uczucie głodu i udowadniała, że 30 min. może ciągnąć się bez końca.
Potem następowała konsumpcja (zazwyczaj dość przyjemne uczucie) podczas, której analizowało się jak to pizzę można przecież zrobić samemu. Kilka dni później hasło się powtarzało i powtarzała się sytuacja aż się wkurzyła i postanowiła zrobić własnoręcznie ciasto, sos i w ogóle wszystko...
Efekt był taki, że od tamtej pory jemy tylko i wyłącznie pizzę domową lub mini pizzuszki (zwane także pizduszkami)  a o przepis dzwoniono do mnie nawet z Chorwacji:P

Nie będę podawać składników na wierzch pizzy (to decyzja indywidualna i nawet powiedziałabym intymna, więc nie będę w to wnikać).
Podaję zatem składniki na ciasto i sos.

Na ciasto (wychodzą z niego 4 pizze)

  • 50 g drożdży
  • 2 łyżeczki cukru
  • 2 szklanki wody (ciepłej ale nie gorącej)
  • 1 łyżka soli
  • 1 kg mąki pszennej (w trakcie może się okazać, że będzie potrzebne nieco więcej mąki choćby na podsypanie)
  • 6 łyżek oliwy z oliwek (jeśli nie macie, może być olej).

Na sos:

  • przecier pomidorowy
  • 1 łyżkę oliwy z oliwek (też może być olej - ostatecznie)
  • 1-2 cebule
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 0,5 szklanki wody
  • 1 łyżeczka oregano
  • 1 łyżeczka bazylii
  • sól, pieprz




Przygotowania możemy rozpocząć dużo wcześniej (drożdże wymagają czasu i ciepła).
Do miski kruszymy nasze 50 g drożdży, zasypujemy cukrem i zalewamy szklanką ciepłej wody.
Następnie dosypujemy kilka łyżek mąki aby
uzyskać konsystencję gęstej śmietany. Zakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 15 min. Po tym czasie ilość zaczynu nam się zwiększy co najmniej dwa razy:). Do drożdżowej piany dodajemy teraz pozostałą część mąki, sól i drugą szklankę wody i na koniec, stopniowo, po łyżce oliwę. Ciasto wyrabiamy najpierw drewnianą łyżką a gdy zrobi się wystarczająco gęste (będziecie wiedzieć kiedy to nastąpi) zaczynamy wyrabiać je ręcznie. Ciasto ma być pulchne i odrywać się od rąk a jeśli będzie zbyt lepkie, dodajcie po prostu odrobinę mąki. Kiedy uzyskamy kształtką kulę z ciasta, odkładamy ją znowu do ciepłego miejsca. Wystarczy na ok. 1 godzinę (jeśli zostawicie na dłużej musicie co jakiś czas ją
zagnieść żeby się zbytnio nie wylewała.
Gotowe ciasto musimy już teraz tylko rozwałkować i ułożyć na posmarowanej oliwą blasze.
A co na ciasto?
Na pewno sos:)

Możemy przygotować go dużo wcześniej.
Zaczynamy od pokrojenia cebuli w kosteczkę. Czosnek rozgniatamy, przecier otwieramy...
W niewielkim rondelku rozgrzewamy oliwę i kiedy będzie skwierczeć (możemy w tym celu zrobić próbę, wrzucając kosteczkę cebuli) wrzucamy pokrojoną resztę cebuli a kiedy się zeszkli dodajemy czosnek. Po chwili (chodzi o to, żeby ani cebula aby czosnek się przypalił) dodajemy przecier pomidorowy i wodę. Na koniec wrzucamy przyprawy, mieszamy, próbujemy i sos gotowy.
Teraz wystarczy tylko posmarować ciasto pomidorami i uzupełnić pizzę ulubionymi dodatkami.
Tu warto pamiętać o zasadzie, która się sprawdza - 3 składniki to optymalna dawka (wtedy ciasto nie będzie przeciążone a poza tym fajnie mieć 4 pizze w różnych smakach, prawda?)

Smacznego:)
Nasza znalazła wielbicieli nawet u najmłodszych, którzy jak wiadomo są najbardziej wymagającymi degustatorami:)




środa, 19 marca 2014

jabłko na miękko czyli coś dla bezzębnych...ale nie tylko;)

No i stało się...
Od trzech dni moje dziecko uczęszcza do żłobka a wraz z nim ja i domowy katering. Do tej pory wszystkie dania powstawały dość spontanicznie. Teraz gotuję głównie w nocy i tak aby ułatwić życie panią, które następnego dnia są przedłużeniem mojej córki a dokładniej jej górnymi kończynami (przed wszystkim w trakcie jedzenia). Przesadziłam nie mówiąc wprost, że chodzi o karmienie? Wybaczcie a w zamian za to dostaniecie totalnie prosty sposób na jabłko w wersji bardziej papkowatej.
Generalnie jabłka podawałam do tej pory surowe (skrobałam łyżeczką i otrzymywałam mus, który po mili sekundzie znajdował się na języku mojej pociechy). Oczywiście można było utrzeć jabłko ale to by trwało a moje dziecko nie poznało jeszcze pojęcia cierpliwość (lub kojarzy je czysto teoretycznie).
Jasne jest, że panią w żłobku nie będę dokładać kłopotu więc skorzystałam z kolejnego triku mojej mamy i usmażyłam Renetę...Szarą Renetę:) Podpowiem (choć pewnie to niekonieczne), że taki jabłkowy mus jest doskonały do kanapki z masełkiem i popijany kakao (przetestowane przez moje w pełni uzębione dziecko).
Ale do rzeczy.

Potrzebujemy:

2-3 jabłka (to będą nawet 4 porcje dla malucha albo na kilka kromek dla pozostałych domowników).
łyżka masła
1-2 łyżki cukru (tu doradzam kierować się własnym smakiem i uwaga, bo łatwo przesłodzić)
3/4 szklanki wody
opcjonalnie cynamon.

Zaczynamy od rozpuszczenia masła. Jabłka obieramy ze skórki, oczyszczamy z gniazda potocznie
zwanego ogryzkiem i w postaci ćwiartek lub kostki wrzucamy do rozgrzanego rondelka. Zasypujemy cukrem, zalewamy wodą a jeśli chcecie dodajecie cynamon (ja wolę bez...tylko czasem bzu nie dodajcie...:P).

Co teraz? Mieszamy od czasu do czasu, czekamy...a jak nasze jabłka (to się staje w okolicy 20 - 30 min) zrobią się miękkie, wyłączamy gaz, płytę, czy co tam macie i tyle.
Jabłuszka są gotowe na śniadanko lub deserem dla naszej dwuzębnej istoty:)




niedziela, 16 marca 2014

Sernik na zimno z owocami leśnymi czyli wspomnienie lata

Z racji małej ilości czasu zdecydowałam się na zrobienie deseru, który wymaga czasu tylko ze względu na budyń, który musi przestygnąć  i galaretkę, która musi stężeć. Robiłam go z myślą o niedzieli, więc rozłożyłam pracę na raty i nawet nie zauważyłam kiedy powstał sernik, który tak naprawdę z sernikiem ma jedynie wspólny mianownik - mleko:)
Tym razem powstał torcik ale czasem z tych samych składników (wtedy korzystam z gotowych, okrągłych biszkoptów) robię desery w szklanych pucharkach. Niem dlaczego, to ma znaczenie i niektórym bardziej smakuje tort a innym zawartość pucharka, choć t dokładnie to samo. No ale spróbujcie obydwie wersje i sami zdecydujcie co Wam odpowiada i czy rzeczywiście ma to w ogóle znaczenie?:) 
Dzisiejszy wpis jest  z dedykacją dla dziewczyn, z którymi kawa nabiera niepowtarzalnego smaku i nawet woda z cytryną wydaje się posiadać procenty (w każdym humor po niej dopisuje). Obiecałam i dotrzymuję słowa:)

Zanim zaczniecie zorganizujcie sobie (podaję składniki na tortownicę o średnicy 22 cm):
  • galaretkę
  • 200 g owoców leśnych (lub samych malin bądź truskawek...)
  • 4 jajka
  • 4 łyżki cukru
  • 4 łyżki mąki pszennej

składniki na krem:
  • budyń waniliowy
  • szklanka mleka
  • 2 łyżki cukru
  • 1 kostka masła (miękka)
  • 1 jajko
  • 4-6 łyżki cukru pudru
  • 2-3 łyżki wódki
Piekarnik rozgrzewamy (zanim włożymy masę biszkoptową) do 180 stopni. 
To jedna z zasad wpojonych przez moją mamę - biszkopt wymaga dobrze nagrzanego piekarnika!:)

Zaczynamy od galaretki. Rozpuszczamy ją zgodnie z instrukcją na opakowaniu a następnie odstawiamy do ostygnięcia i lekkiego ścięcia (wylewamy ją na wierzch dopiero gdy będzie pół płynna). 
Następnie zajmujemy się budyniem. 
Przygotowujemy go zgodnie z przepisem na opakowaniu z jedną małą różnicą. Dodajemy połowę mniej mleka (czyli na jeden budyń jedna szklanka). Słodzimy normalnie (2 łyżki cukru). 
Teraz biszkopt. To łatwizna. 
Wbijamy jaja, do nich dodajemy cukier i ucieramy na wysokich obrotach aż zrobi się z tego jasno żółty, dość gęsty krem. Pod koniec włączamy mikser na najwolniejszy tryb i dodajemy (po łyżce) mąkę ziemniaczaną i pszenną (cały czas miksujemy na wolnych obrotach. Masę (będzie nadal dość lejąca ale nie przejmujcie się tym) wykładamy na tortownicę, którą wcześniej smarujemy masłem i posypujemy bułką tartą. Wystarczy 20 min i biszkopt gotowy. Po tym czasie wyciągamy go i upuszczamy z ok. 50 cm - jak już kiedyś wspominałam, to dobrze działa na wysokość ciasta. 
Kiedy biszkopt nam stygnie, zabieramy się za krem. Masło ucieramy mikserem z cukrem pudrem a następnie dodajemy jajko i dalej mieszamy. Do maślanego kremu dodajemy ostudzony budyń i dokładnie mieszamy aż do uzyskania gładkie masy. Na koniec odrobina alkoholu dla podbicia smaku (nie za dużo i jest to część nadobowiązkowa aczkolwiek wg. mnie istotna:)). 

I dochodzimy do finiszu. Czas na układanie warstw. Na biszkopt wykładamy krem. Na krem owoce (mój małżonek zapytał dziś skąd o tej porze roku mam owoce leśne i odpowiedziałam tak jak teraz Wam powiem - nazbierałam;P). Jeśli jakimś cudem nie znajdziecie w pobliski lesie żadnych owoców skorzystajcie z mrożonki, którą możecie wrzucić do galaretki (to jest pomocne kiedy chcemy aby szybko stężała). Galaretkę z owocami wylewamy na krem i wszystko wkładamy do lodówki (najlepiej na noc). 
I co ja Wam będę więcej mówić. Dziewczyny do tej pory pamiętają smak lata, jaki kryje się w tym deserze:) No niebo w gębie a na dodatek idealny deser dla osób posiadających podjadacza w postaci rocznego dziecka - biszkopt i galaretka są w sam raz dla dzieci:)


Serniki dla Miksera - edycja 1.14

piątek, 14 marca 2014

Racuchy na ostro czyli bliny pszenne z łososiem

Lubicie racuchy? A może naleśniki? A może przejadły Wam się już i jedne i drugie? W poszukiwaniu postnego dania trafiłam na cudownie wyglądające placki. Bliny to nic nowego. Już moja babcia serwowała domownikom tego rodzaju placki ale wtedy wynikało z braku bardziej wyszukanych produktów a że krowa była, to i mleko...z mąką też nie było problemu i tak babcia robiła placki w odrobiną drożdży. Co prawda bliny powinno się robić z mąką gryczaną i kiedyś na pewno zrobię taką klasyczną wersję ale nie znalazłam takowej mąki w pobliskich sklepach więc zrobiłam tak jak zrobiłaby babcia Zosia - co mam to daję:) Wtedy bliny jadło się z twarożkiem na słono ale i na słodko, np. z jabłkami. Dziś trafiłam w pobliskim sklepie na łososia więc moje placki będą ozdobione na różowo.
To danie ma jedną wadę. Szybko znika...

Zanim jednak zobaczycie puste talerze przygotujcie:
na ciasto:
25 g drożdży (ok. 1/4 kostki)
0,5 łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
1,5 szklanki mleka
300 g mąki pszennej
olej do smażenia

na masę serową:
300 g serka śmietankowego (ja zakupiłam w biedronce o taki)
3 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
2 ząbki czosnku
2-3 łyżki drobno posiekanego koperku

i dodatkowo
20- 30 g wędzonego łososia
kilka gałązek koperku do dekoracji

Całość wystarczy spokojnie na 3 dorosłe i głodne osoby:)
Dania jak zwykle jest proste i szybkie w wykonaniu (zabrało mi ok 30 min.)
Zaczynamy od drożdży, który kruszymy do miski, zasypujemy cukrem, solą a następnie dodajemy ciepłe mleko. Wszystkie składniki mieszamy i odstawiamy na ok 5 min. W tym czasie możemy przełożyć do osobnej miski serek, do którego dodajemy jogurt, drobno posiekany czosnek i koperek. Wszystko mieszamy o odkładamy na potem.
Do drożdży i mleka dodajemy mąkę i mieszamy aż do uzyskania jednolitej masy. Ciasto ma mieć konsystencję gęstszą niż na naleśniki (tak aby po położeniu na patelni nie rozlewały się tylko tworzyły kształtne kleksy). Po dokładnym wymieszaniu
ciasto odkładamy do wyrośnięcia na ok 30-40 min.
To czas na pokrojenie łososia i posprzątanie kuchni;)
Teraz wystarczy już tylko przygotować patelnię z tłuszczem, dobrze ja rozgrzać i smażymy placki z każdej strony (uwaga! bliny szybko się rumienią).
Podajemy najlepiej na ciepło z serkiem i łososiem. To danie można podać też jako przystawkę.





Najlepsze!

Najsmaczniejszy - ranking stron kulinarnych

kolejne wyzwania

Zapraszam na durszlak

Durszlak.pl

A Wy kochacie gotowanie czy tylko lubicie?:)

Lista Blogów Kulinarnych

Zaglądajcie też na Mikser kulinarny

Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów