Jeśli więc lubicie takie zimne serniki i do tego jesteście fanami "Dextera"to zdecydowanie polecam:)
Zastanawiacie się co ma do tego bohater tego dość mrocznego serialu?
Wydawało by się, że nic a tu...ciach, zdjęcie mówi coś innego...
w każdym razie miksując borówki nasunęło mi się nieco makabryczne skojarzenie ale jakże fotogeniczne:).
No ale do Dextera może jeszcze wrócimy, tymczasem czas wracać do meritum...
Składniki niezbędne do przygotowania ciasta(spodu):
Zrobienie tego deseru zajęło mi może 30 min. Biszkopt zrobiłam przy okazji śniadania (piekarnik mniej doskwiera o poranku, kiedy otwarte okno oznacza świeże i chłodne powietrze:)). Nie podaję przepisu, nie dlatego, że jest prosty (choć jest) ale dlatego, że korzystałam ze sprawdzonego sposobu, który opisałam już wcześniej - klik (ostatecznie skorzystajcie w gotowych, okrągłych biszkoptowych ciasteczek i wyłóżcie nimi spód tortownicy).
Jeśli chodzi o pozostałą część ciasta - obejdziecie się już bez piekarnika.
Po pierwsze galaretka - od niej zacznijcie a uniknięcie wieczornego zniecierpliwienia i powracającego pytania: "kiedy w końcu zacznie zastygać).
Wcześniej przygotujcie sobie żelatynę, którą najpierw zalewamy tylko tak aby napęczniała (1-2 łyżki zimniej wody) a po 5 min. dolewamy 3-4 łyżki gorącej wody i mieszając doprowadzamy do całkowitego rozpuszczenia a następnie odstawiamy do ostygnięcia ale nie zastygnięcia.
Czas na niewielką masakrę, która ma na celu zmiażdżyć nasze słodkie borówki. Do wysokiego naczynia wsypcie umyte wcześniej jagody i dodajcie 2 łyżki cukru pudru a następnie użyjcie blendera:)
Następnie w ruch idzie mikser i tym razem ubijamy śmietany z pozostałą częścią cukru (ilość cukru kontrolujcie...pamiętajcie - dosłodzić zawsze można, odwrotnie będzie znacznie trudniej) . Do bitej śmietany dodajemy serek i delikatnie miksujemy na wolnych obrotach a na koniec dodajemy zgniecione borówki i żelatynę, która nie może być ciepła (śmietana tego nie lubi) ale nie może tez być ani trochę zastygnięta (wtedy mogą pojawić się w kremie grudki). Masę dokładnie ale cały czas na małych obrotach mieszamy i wykładamy na biszkoptowy spód. Jeśli zostało nam nieco borówek, to czas na wysypanie ich na wierzch ciasta, na którym zaraz pojawią się maliny.
Całość zalewamy rozpuszczoną wcześniej galaretką z owoców leśnych, która będzie już lekko zastygająca (wylewając ją zbyt wcześnie, może się okazać, że wycieknie bokami i zaleje przy okazji lodówkę - znam to z autopsji)
Wszystko wkładamy do lodówki (najlepiej na noc).
Uwaga dziewczyny! Częstując tym ciastem płeć przystojną ryzykujecie oświadczynami;)
chyba zjem jeszcze jeden kawałek;)
Zastanawiacie się co ma do tego bohater tego dość mrocznego serialu?
Wydawało by się, że nic a tu...ciach, zdjęcie mówi coś innego...
w każdym razie miksując borówki nasunęło mi się nieco makabryczne skojarzenie ale jakże fotogeniczne:).
No ale do Dextera może jeszcze wrócimy, tymczasem czas wracać do meritum...
Składniki niezbędne do przygotowania ciasta(spodu):
- 4 jajka
- 4 łyżki cukru
- 2 łyżki mąki pszennej
- 2 łyżki mąki ziemniaczane
- 250 g serka mascarpone
- 500 ml śmietany kremówki
- 100 g borówek
- 4-5 łyżek cukru pudru
- 1 łyżka żelatyny
- maliny do ułożenia na wierzch
- 2 galaretki o smaku owoców leśnych
- tortownica o wymiarach 20x20 (wtedy wyjdzie wysokie i ładne)
Zrobienie tego deseru zajęło mi może 30 min. Biszkopt zrobiłam przy okazji śniadania (piekarnik mniej doskwiera o poranku, kiedy otwarte okno oznacza świeże i chłodne powietrze:)). Nie podaję przepisu, nie dlatego, że jest prosty (choć jest) ale dlatego, że korzystałam ze sprawdzonego sposobu, który opisałam już wcześniej - klik (ostatecznie skorzystajcie w gotowych, okrągłych biszkoptowych ciasteczek i wyłóżcie nimi spód tortownicy).
Jeśli chodzi o pozostałą część ciasta - obejdziecie się już bez piekarnika.
Po pierwsze galaretka - od niej zacznijcie a uniknięcie wieczornego zniecierpliwienia i powracającego pytania: "kiedy w końcu zacznie zastygać).
Wcześniej przygotujcie sobie żelatynę, którą najpierw zalewamy tylko tak aby napęczniała (1-2 łyżki zimniej wody) a po 5 min. dolewamy 3-4 łyżki gorącej wody i mieszając doprowadzamy do całkowitego rozpuszczenia a następnie odstawiamy do ostygnięcia ale nie zastygnięcia.
Czas na niewielką masakrę, która ma na celu zmiażdżyć nasze słodkie borówki. Do wysokiego naczynia wsypcie umyte wcześniej jagody i dodajcie 2 łyżki cukru pudru a następnie użyjcie blendera:)
Następnie w ruch idzie mikser i tym razem ubijamy śmietany z pozostałą częścią cukru (ilość cukru kontrolujcie...pamiętajcie - dosłodzić zawsze można, odwrotnie będzie znacznie trudniej) . Do bitej śmietany dodajemy serek i delikatnie miksujemy na wolnych obrotach a na koniec dodajemy zgniecione borówki i żelatynę, która nie może być ciepła (śmietana tego nie lubi) ale nie może tez być ani trochę zastygnięta (wtedy mogą pojawić się w kremie grudki). Masę dokładnie ale cały czas na małych obrotach mieszamy i wykładamy na biszkoptowy spód. Jeśli zostało nam nieco borówek, to czas na wysypanie ich na wierzch ciasta, na którym zaraz pojawią się maliny.
Całość zalewamy rozpuszczoną wcześniej galaretką z owoców leśnych, która będzie już lekko zastygająca (wylewając ją zbyt wcześnie, może się okazać, że wycieknie bokami i zaleje przy okazji lodówkę - znam to z autopsji)
Wszystko wkładamy do lodówki (najlepiej na noc).
Uwaga dziewczyny! Częstując tym ciastem płeć przystojną ryzykujecie oświadczynami;)
chyba zjem jeszcze jeden kawałek;)
pycha:)
OdpowiedzUsuńFantastyczne :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się przepysznie! W sam raz na coś słodkiego w okresie upałów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Oświadczynami mówisz...? Trzeba by sobie zapisać przepis na wypadek, gdyby mi się oświadczyn zachciało ;)
OdpowiedzUsuń