No miałam. Okazało się, że to wystarczy. Szczerze mówiąc nie wierzyłam za bardzo, że to faktycznie cały przepis ale okazało się, że miała rację. Ciasteczka wyszły super kruche a karmel, ołodził je dopełniając smaku...moje dziecko oszalało i musiałam zastosować jedno z moich spojrzeń, które dośc wyraźnie daje do zrozumienią, że "to ma być ostatnie".
Tak więc dzis będzie więcej gadania niż robienia.
Piekarnik nagrzewamy 180 stopni.
Składniki już podałam ale dla porządku, potrzebujemy:
- 1 szklankę mąki ziemniaczanej
- 0,5 szklanki mąki pszennej
- 8 łyżek cukru
- 0,5 kostki masła (tu lepiej mieć zapas, bo dawka będzie zależała od konsystencji ciasta)
- karmel lub krówka na nadzienie ciasteczek
Wszystkie składniki na ciasto (mąki, masło i cukier) zagniatamy az uzyskamy jednolite ciasto. Ma być plastyczne i lepkie (więc jeśli uznacie, że jest zbyt suche, dodajcie więcej masła).
Ciasto rozwałkowujemy i robimy niewielkie kółeczka (ja skorzystałam z kieliszka, co prawda nie peruwiańskiego ale to nie wpływa na smak;)).
Nasze delikatne ciasteczka układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia). Wkładamy je do piekarnika na ok. 15 min. Ciasteczka mają być prawie białe, trzeba pilnować aby się zbytnio nie zarumieniły. Po wyciągnięciu z piekarnika, studzimy a następnie sklejamy masą krówkową.
Efekt? Moje dzieci szukają tylko momentu nieuwagi aby móc drapnąć kolejne ciacho...
Mały dowód na to (znów dzięki mojej siostrze), że te cistaczka zrobiłam sama, własnoręcznie...
Smakowitości :)
OdpowiedzUsuńMmm, pyszne musiały być :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała dużo podróżować... Ale nie łamię się - z roku na rok jest coraz lepiej :)