środa, 9 października 2013

Szpinako z kurczako

Nie samym słodkim człowiek żyje (choć osobiście nie miałabym nic przeciwko temu).

Ostatnio kryzys na świecie, w Polsce i w mojej kuchni a właściwie portfelu i coraz częściej przygotowuję potrawy tzw. "na winie" czyli co się nawinie. Byle tanio a co za tym zazwyczaj idzie szybko i łatwo:)
Ostatnio bardzo mi posmakował makoron ze szpinakiem z kawałkami kurczaka.
Potrzebne będą:


  • Podwójna pierś a kurczaka
  • przyprawa do gyrosa lub do kurczaka
  • olej 
  • szpinak mrożony
  • łyżka masła
  • kostka sera topionego 
  • śmietana 30%
  • 2 ząbki czosnku
  • sól
  • pieprz
  • makaron (świderki lub pene)


Zaczynamy od pokrojenia w kostkę drobiowej piersi. Marynujemy ją z przyprawą (ja stosuję do tego dania przyprawę "kurczak złocisty" i doskonale się sprawdza). Następnie do rondelka wrzucamy łyżkę masła a kiedy się rozpuści, dodajemy posiekany lub zgnieciony czosnek (chwilę rumienimy ale nie dopuszczamy do przypalenia bo będzie gorzki).

W między czasie wstawiamy wodę na makaron.
Po chwili do masła z czosnkiem dodajemy szpinak i czekamy (mieszając od czasu do czasu) aż się zrobi miękki. Na koniec dodajemy kostkę sera topionego (można dać też ser pleśniowy ale to zazwyczaj drożej wychodzi) i ok. 3-4 łyżek śmietany 30%. Pieprzymy, solimy i sprawdzamy czy dobre i ewentualnie doprawiamy.

Tym sposobem sos mamy gotowy. Teraz czas na smażenie kurczaka. Odrobina oleju na patelnię, kiedy już będzie rozgrzany wrzucamy nasze kawałki kurczaka i rumienimy. W tym samym czasie woda na makaron pewnie wrze więc dosypujemy makaron. Po ok 10 min wszystko mamy gotowe.


piątek, 4 października 2013

muffinkowa szarlotka

   

  Przepis na udane piątkowe popołudnie i jednocześnie smaczny sobotni poranek?
Dwa jabłka, trochę miodu, cynamon dla odrobiny luksusu migdały no i para lub dwie pary sprytnych  i chętnych do pomocy rączek:)
    Dziś szarlotka inaczej.
    Kształt muffinek już podnosi jej atrakcyjność (zwłaszcza wśród dzieci), zapach już na etapie mieszania kusi aby spróbować zanim będą gorące ale warto poczekać...
Nie przedłużając.
Na początek należy przygotować:


  • 2 jabłka (obrane i pokrojone w drobną kostkę)
  • 250 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • szklanka cukru białego lub trzcinowego (ja skorzystałam z drugiej opcji)
  • 3-4 łyżki jogurtu naturalnego (niezbyt gęstego)
  • pół szklanki oleju roślinnego
  • 2 jajka
  • 10 łyżek miodu płynnego (czyli 125 ml)
  • Dodaj napis
  • opakowanie migdałów (ok. 100 g)  - to dodatek, który z pewnością ubogaca wypiek ale nie jest konieczny


    Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. 
    Mąkę, proszek do pieczenia i cynamon wsypujemy do jednej miseczki. Jajka z cukrem, olejem, jogurtem i miodem umieszczamy w misce większej i mieszamy (własnymi rękami ale nie koniecznie). 


    Po uzyskaniu jednolitej masy dodajemy produkty sypkie i część posiekanych migdałów (zostawiamy odrobinę na posypanie muffinek na wierzchu). Na koniec dodajemy pokrojone w dość jabłka. 
    Masa nie musi być mieszana bardzo starannie. Podobno im więcej grudek, tym będą lepsze:)
    Moi pomocnicy spisali się doskonale, choć jak widać dominowała kobieta...życie;)
    Teraz pozostaje tylko wyłożyć masę do foremek (najlepiej wyłożonych papierkami ale ja nie miałam i po prostu wysmarowałam formę masłem...tzn., przepraszam...moje cztery dodatkowe ręce wysmarowały z dużą starannością.





    Pozostaje włożyć całość do piekarnika i po ok 20 minutach mamy piękne, złociste babeczki...a zapach...


    Inspiracja? Nigella Lawson.

    poniedziałek, 30 września 2013

    Sernik Złota rosa teściowej


    Lubię serniki...Na ogół.

    Tym razem zdecydowałam się zrobić ten, którego jestem wielką fanką a pierwszy raz zauroczyłam się jego smakiem u teściowej. Było to kilka lat wstecz i do tej pory jakoś nie miałam odwagi ale "z pewną taką nieśmiałością" podjęłam wyzwanie i...udało się:)
    Jest po prostu rewelacyjny zaczynając od podkładu a na wiórkach kokosowych kończąc.
    No ale co ja Wam będę...spróbujcie a nie pożałujecie.

         Sprawa jak zwykle jest całkiem prosta.
    Ciasto można podzielić na trzy etapy i tylko dlatego zrobienie go zajmuje może troszkę więcej czasu (za to jest zabawa:)). Istotna informacja na początek. Sernik w trakcie realizacji jest bardzo wodnisty co ma znaczenie w kontekście blachy. Nie może to być tortownica lecz blacha z wysokimi bokami.

         Na początek podkład z półkruchego ciasta. Ja zrobiłam go zgodnie z poniższymi proporcjami:



    • 2 szklanki mąki przennej
    • kostka masła (ale może też być margaryna)
    • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
    • 0,5 szklanki cukru
    • 3 żółtka (białka oddzielamy do innego naczynia - przyda się nieco później)


          Zanim przystąpicie do wyrabiania ciasta, rozgrzejcie sobie piekarnik do 200 stopni.
    Zaczynając od mąki, cukru, proszku do pieczenia...wykładamy wszystkie powyższe produkty na stolnice, blat lub do miski (jak kto woli) i zagniatamy aż uzyskamy dosyć lepką kulkę ciasta.
    Ciasto ma być lepiące (to delikatnie utrudnia rozkładanie go na blasze, ale dacie radę!).
    Wyłożoną po brzegi ciastem blachę, wkładamy do piekarnika na ok. 15-20 min. Do takiego wyglądu:
    Podkład sobie stygnie a my w tym czasie zabieramy się za część środkową, która stanowi jednocześnie sernikowatość naszego sernika.
    Aby osiągnąć porządany efekt musimy mieć:


    • 1 kg sera mielonego (może być z wiaderka, choć moja teściowa twierdzi, że dobry sernik wyjdzie wyłącznie wtedy gdy zastosujemy tzw "ser z kiełbaski" - nie podała konkretnej firmy)
    • 4 żółtka (białka dodajemy do wcześniej odłożonych już białek)
    • 2 całe jaja
    • 2 szklanki mleka zimnego
    • 2 budynie waniliowe
    • szklanka cukru pudru
    • 0,5 szklanki oleju
    Ser miksujemy wraz z jajkami dodając je stopniowo, następnie dodajemy cukier, budynie (cały czas mieszamy). Zmniejszamy obroty bo czas na składniki płynne i przy większych obrotach możemy nieźle oberwać (nasza kuchnia zresztą też - masa serowa, naprawdę jest mocno lejąca). Zatem obroty najmniejsze i dodajemy mleko, olej a kiedy już wszystkie składniki będą ładnie zmieszane, wylewamy taką masę wprost na podpieczony spód. 
    Teraz piekarniki skręcamy na 160 stopni i wkładamy do niego na razie dwa piętra sernika na ok. 60 min. (kontrolujemy aby się zbytnie nie zrumienił od góry). 
    Czas na wykończenie i część trzecią do której potrzebne nam będą:

    białka (te które wcześniej odłożyliśmy)
    3/4 szklanki cukru
    wiórki kokosowe (ok.100 g)
    2 łyżki masła
    2 łyżki cukru

    Za pianę z białek zabieramy się po ok. 40 min od włożenia masy serowej do piekarnika. Wcześniej
    warto przygotować sobie wiórki.

    Do niewielkiego rondelka wrzucamy 2 łyżki masła, cukier i wiórki, które mieszając zrumieniamy. Pilnujcie ich aby nie stało się to, co przytrafiło się przed chwilą...zbrązowiały trochę bardziej niż chciałam. Wam pójdzie na pewno lepiej:) Rumiane wiórki odstawiamy do ostygnięcia. Białka ubijamy na sztywną pianę i do niej, stopniowo (po łyżce) dodajemy cukier. Sztywny puch wykładamy po ok 45 min. pieczenia. Wiórki sypiemy na wierzch...
    Po 15 min. mamy nasze dzieło.
    Mniam:)






    wtorek, 17 września 2013

    Marchewkowe


    Jak przemycić dzieciom (i nie tylko) warzywa? Np. taką marchewkę...
    Na pewno słyszeliście już o cieście marchewkowym ale czy już próbowaliście jak smakuje? A próbowaliście samodzielnie tego podstępu? 
    Moje dziecko za marchewką nie przepada a za ciastem szaleje i zjada w ilościach hurtowych.

    Dziś przedstawię Wam najprostszy sposób na przygotowanie ciasta marchewkowego, które nie tylko można zrobić tzw. "mimo chodem" a dosłownie z dzieckiem na rękach (wiem co mówię;)). Dodam tylko, że marchewkowa dekoracja została natychmiast wypluta a ciasto, skrywające całą masę marchewkowych wiórków, zostało potraktowane jak najlepszy deser świata.

    Na początek musimy mieć: 
    • 4 średniej wielkości marchewki
    • 5 jajek
    • 3/4 szklanki cukru (jeśli lubicie bardzo słodkie ciasta możecie zwiększyć ilość do szklanki).
    • 3/4 szklanki oleju
    • 2 szklanki mąki
    • 1 łyżeczka sody
    • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
    • 3 łyżeczki cynamonu
    Przepis na krem.

    • 2 budynie waniliowe lub śmietankowe (bez cukru)
    • 0,5 l mleka
    • 1 kostkę masła
    • 1 jajko
    • 4 łyżki cukru (jeśli wolicie bardzo słodkie desery, dodajcie cukru według swoich potrzeb)
    • 3 - 4 łyżki wódki (według mnie każdy krem wymaga odrobiny alkoholu)
    Na polewę potrzebujemy:

    • 2-3 łyżki mleka
    • 1 łyżka masła
    • 1 mleczna czekolada. 
    • 2-3 łyżki cukru 
    • wielkość brytfanki: 34 na 24,5:)
    Zanim zaczniemy przygotowywać ciasto nastawiamy piekarnik na 180 stopni. Warto także
    przygotować formę (ja wykładam ją papierem do pieczenia lub smaruję masłem). 
    Zaczynamy od marchewek, które obieramy a następnie ucieramy na małych oczkach tarki.
    Jajka wbijamy do miski i wraz z cukrem miksujemy aż do uzyskania gęstej masy (walczymy o kolor jak najbardziej zbliżony do białego - jak na kogel mogel). Kolejnym krokiem będzie stopniowe wlewanie oleju (stopniowe!!!). Cały czas miksując również stopniowo wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. Uzyskujemy tym samym dość gęstą masę. Na koniec dodajemy do niej startą marchewkę i mieszamy całość łyżką.
    Ciasto marchewkowe musimy już tylko wylać do formy i wstawić do piekarnika na ok 40 min. 
    Właściwie już takie ciasto sprawi Wam wiele przyjemności ale ja uzupełniam je kremem budyniowym (jak na karpatkę) i czekoladową polewą (na bazie mlecznej czekolady - o tym zaraz). 
    Czas na zrobienie kremu, (choć ciasto można zrobić tylko z polewą i niektórym właśnie taka forma bardziej odpowiada). 
    Zaczynamy od mleka. Większość mleka gotujemy a mniejszą część wykorzystujemy do rozmieszania
    budyniowego proszku do którego dodajemy cukier. Ugotowany budyń odstawiamy do ostygnięcia. 
    Masło miksujemy z jajkiem a kiedy uzyskamy jednolitą masę dodajemy wystudzony budyń (po łyżce).
    na koniec dodajemy alkohol (jeśli ciasto jest wyłącznie dla dorosłych można zwiększyć dawkę dwa razy;)). Krem gotowy do przełożenia ciasta. Jeśli chodzi o mnie większość wykorzystuję smarując wnętrze przekrojonego na pół ciasta marchewkowego. Resztkę (zdecydowanie mniejszą część kremu) zostawiam na górę. 
    Do tego dodam jeszcze polewę, która w wykonaniu jest również banalna. 
    Ostatni etap - polewa:)
    Wszystko wrzucamy do rondelka i gotujemy do uzyskania jednolitej polewy. Kiedy nieco wystygnie (aby nie roztopiło się masło wykorzystane w kremie) polewamy nią ciasto. 

    Na koniec pozwolę sobie wykorzystać słowa pewnej 3 letniej Madzi, która jedząc to właśnie ciasto powiedziała: "Po prostu jest to pycha!"




    wtorek, 10 września 2013

    Kruche, lekkie, owocowe...ciasto jak malina



    Lubicie maliny? Ja lubię i to bardzo, a że moja cudowna mama posadziła jakiś czas temu krzaczki malin w pobliżu domu, mogę się nimi zajadać do woli.
    No ale jedzenie ich cały czas w tej samej, świeżej formie nie tylko sprawia przyjemność ale także inspiruje do stworzenia soku lub upieczenia ciasta...

    Szukałam i dość szybko znalazłam przepis na (jak twierdzą w sieci) przepyszne ciasto i muszę powiedzieć, że to najprawdziwsza prawda. Na dodatek zrobienie go jest prawie tak samo przyjemne jak jedzenie (o ile lubicie pichcić).


    Musimy mieć:
    • Składniki na ciasto:
    • 2,5 szklanki mąki pszennej (np.tortowa, poznańska)
    • 5 żółtek (białka zostawiamy na pianę)
    • 250 g  masła lub margaryny
    • 3 łyżki cukru pudru
    • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
    Składniki na bezowo-budyniową warstwę:
    • 7 białek
    • 1 szklanka cukru
    • 3 budynie waniliowe (bez cukru)
    • 3/4 szklanki oleju
    • 500 g malin do ułożenia na piance.

    Zaczynamy od wysypania przygotowanej mąki na blat (lub na stolnicę). Do
    mąki dodajemy miękkie masło (takie łatwiej będzie zagniatać), cukier, żółtka, proszek do pieczenia...czyli wszystko co wchodzi w skład naszego kruchego:).
    Zaczynamy zabawę, która ma na celu połączenie wszystkiego tak aby uzyskać kulkę, która konsystencją będzie kojarzyć się z plasteliną. Powyższe proporcje powinny dać właśnie taki efekt.
    Naszą pachnące już teraz ciasto dzielimy na dwie nierówne części (na tak zwaną większą i mniejszą połowę). Ciasto chowamy do lodówki na ok. 2 godziny ale można je wykorzystać nawet następnego dnia.
    Schłodzone ciasto (większą połowę) wyciągamy i trzemy na grubych oczkach tarki bezpośrednią na blachę wysmarowaną masłemlub wyłożoną papierem do pieczenia. Maślane wiórki rozkładamy równomiernie na blasze i lekko dociskamy palcami.
    Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i wkładamy tu ciasto na ok.20 min.
    Zarumieniony i mega pachnący spód ciasta wyciągamy i czekamy aż wystygnie.

    No i tym samym pierwszą część mamy za sobą. Teraz przygotowujemy budyniową piankę czyli
    część, którą osobiście lubię najbardziej. Ubijamy białka i kiedy już będą sztywne dodajemy po łyżce cukru (aż się skończy:)), następnie dodajemy budynie (także stopniowo) a na koniec wlewamy bardzo powoli olej. Proste, prawda?
    Puszystą masę wylewamy na ostudzony spód ciasta a na niej układamy maliny (najładniej będą wyglądały ułożone otworem do góry).
    Pamiętacie, że w lodówce mamy mniejszą część kruchego ciasta? Czas je zetrzeć na grubej tarce bezpośrednio na maliny i równomiernie je rozłożyć.

    Teraz ciasto wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok 20 min (aż góra będzie zarumieniona).

    Już Wam zazdroszczę tego smaku..a co tam...zrobię sobie kolejne. Smacznego:)



    Ostatecznie inspirowałam się przepisem znalezionym na blogu Moje wypieki.

    wtorek, 23 lipca 2013

    Po prostu sernik

    Próbowałam wielu przepisów na sernik ale po latach stwierdzam, że sernik mojej mamy jest najlepszy.
    Nie mogąc doczekać się jutrzejszej kawy właśnie z mamą, sięgnęłam do mojego zakurzonego już nieco zeszytu...
    Przepis jest tak prosty, jak "sik pająka" (tak powiedziałby pewien dorosły mieszkaniec mojego domu zwany też głową rodziny, który jest wielkim fanem tego ciasta).
    Zaczynam od podkładu, który w tym wypadku będzie po prostu kruchym ciastem z odrobiną ciemnego kakao. 

    Składniki na podkład:
    0,5 kostki masła
    1 jajko
    0,5 szklanki cukru
    1,5 szklanki mąki
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    2 łyżki stołowe kakao

    Masło przygotowałam wcześniej aby było miękkie. Teraz wystarczy wysypać mąkę, dodać do niej pokrojone na mniejsze kawałki masło, cukier, proszek do pieczenia, jajko i zagniatamy. Jeśli w trakcie okaże się, że ciasto jest zbyt klejące podsypuję odrobinę mąki. Kiedy udaje się już uformować kształtną, miękką niczym plastelina kulkę, do akcji wkracza wałek.
    Wystarczy tylko trochę rozwałkować ciasto aby łatwiej się rozkładało na dnie tortownicy, która powinna być dokładnie wyklejona przygotowanym ciastem.
    Tak przygotowany podkład wkładam na 15-20 min do nagrzanego piekarnika (wtedy mam pewność, że spód będzie kruchy i nie zawilgnie od serowej masy).

    W tym czasie przygotowuję to co stanowi główną część sernika.
    Do tego będzie potrzebny:
    mikser:)
    1 kg sera (mielonego 3 razy - najlepszy Piątnicy).
    1 szklanka cukru ( jeśli wolicie mniej słodką masę kontrolujcie smak w trakcie ucierania)
    2 opakowania cukru waniliowego
    co najmniej 6 jaj (oddzielamy białka od żółtek)
    2 łyżki mąki pszennej
    1 łyżka mąki ziemniaczanej

    Zaczynam od wymieszania sera z cukrem. W trakcie można dodawać żółtka a kiedy już masa będzie jednolita uzupełniam ją mąkami i cukrem waniliowym. Na koniec ubijam białka i łącze je (mieszając już nie mikserem a łyżką) z serową mieszaniną. Co jeszcze? Mówiłam, że to proste...masa jest dość lejąca ale tym się nie przejmuję..wylewam ją na ostudzony spód (wcześniej podpieczony) i wkładam do nagrzanego (180 stopni) piekarnika na co najmniej godzinę.
    Aby sernik nie opadł, pod koniec pieczenia zmniejszam do 150 stopni a potem stopniowo do zera i pozostawiam sernik w środku. Brak szoku termicznego wpłynie pozytywnie na jego wygląd:)
    Nie wiem jak wy ale ja uwielbiam polewy czekoladowe zwłaszcza jeśli są uzupełnieniem sernika. Pozostaje więc roztopić połowę masła, dodać 3 łyżki cukru, 2 łyżki kakao i tabliczkę mlecznej czekolady. To dość sporo ale na pewno się nie zmarnuje;P


    Przed samym podaniem ciasta warto ozdobić je i uzupełnić smakowo musem z truskawek lub malin...


    środa, 10 lipca 2013

    Truth-kawka:)

    Najlepszy deser na upały?
    Każdy pewnie w pierwszym momencie pomyśli o lodach. Zgadzam się, choć ostatnio zaczynam bardziej doceniać zwyczajną galaretkę. Smaczna, zdrowa i małokaloryczna a schłodzona i połączona z owocami stanowi idealny letni deser. 
    Ostatnio korzystam na każdym kroku z truskawkowego sezonu i weekendy umilam sobie tortem na zimno właśnie z galaretką i naszym sezonowym przysmakiem. 
    Oto jedna z wersji chłodzącego ciasta.

    Co musimy mieć aby szybko i bez większego zaangażowania zrobić pyszny deser do niedzielnej kawy?

    składniki na udany biszkopt (jeśli nie macie czasu lub po prostu Wam się nie chce można spokojnie zastąpić go gotowymi biszkoptami dostępnymi w każdym sklepie. Ja stosuję te okrągłe.)

    4 jajka
    6 łyżek cukru
    1 cukier waniliowy
    4 łyżki mąki pszennej
    3 łyżki mąki ziemniaczanej
    1 łyżeczka proszku do pieczenia

    Pozostałe składniki to galaretki i coś na krem:

    2 x galaretka (najlepiej truskawkowe)
    tryskawki ok 1 kg (to trochę za dużo na torta ale w sam raz na podjadanie w trakcie realizacji;))
    3 łyżki mąki ziemniaczana
    3 łyżki mąki pszennej
    6 łyżek cukru
    opakowanie cukru wanilinowego
    0,5 l mleka
    kostka masła (koniecznie prawdziwego)
    biszkopty (ja najczęściej wykorzystuję okrągłe) lub składniki na biszkopt:

    Etap I
    Zaczynamy od galaretki. Co prawda wylewamy ją na samym końcu ale warto rozpuścić ją dużo wcześniej bo unikamy zniecierpliwienia pt: "kiedy ona w końcu się zetnie". Przerobiłam to i w efekcie wylewałam ją za wcześnie a efekt był taki, że musiałam po chwili myć nie tylko lodówkę ale i część kuchni...jak mawia mój syn "nie wyglądałam wtedy zachęcająco..."
    No ale do rzeczy.
    Galaretka rozpuszczona, odłożona w jakieś zacienione lub w ogóle chłodne miejsce stygnie a w tym czasie możemy zrobić budyniową część kremu.
    Etap II
    Większą część mleka gotujemy a do pozostałej części dodajemy mąki i cukry i mieszamy. Kiedy mleko zacznie się gotować wlewamy mieszankę mleczno-cukrową i mieszamy do momentu aż całość zgęstnieje. Gęstą masę odstawiamy do schłodzenia. Na tym etapie warto przygotować masło aby było miękkie.
    I tu pojawia się trochę czasu na posprzątanie domu, zabawę z dziećmi lub (jeśli możecie sobie pozwolić na ten luksus) kawkę i chwilę relaksu. Do masy i galaretki możemy wróć nawet po kilku godzinach lub jak tylko będą chłodne. Galaretkę odstawiam (kiedy już nie jest gorąca) najczęściej do lodówki aby ułatwić jej proces "ścinania".
    Etap III
    Przystępujemy do części końcowej. Tortownicę wykładamy folią aluminiową a następnie układamy na spodzie biszkopty.
    To błyskawiczna wersja, bo można oczywiście własnoręcznie zrobić biszkopt. Jak to zrobić?
    Na początek włączamy piekarnik na 190 stopni. Białka oddzielamy od żółtek (te do mniejszej miseczki bo zaraz będziemy je dodawać do ubitej piany). Białka przekładamy do misy i ubijamy na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy stopniowo po jednej łyżce cukier (w sumie całą dawkę), następnie cukier waniliowy oraz żółtka. Następnie dosypujemy mąkę pszenną (również po łyżce) a także mąkę ziemniaczaną z proszkiem do pieczenia. Ucieramy (na minimalnych obrotach) do uzyskania jednolitego, gładkiego ciasta. Taką masę przekładamy do formy i wkładamy do gorącego już piekarnika na ok. 20 min. Biszkopt powinien wyglądać o tak:


    Po chwili nieco oklapnie ale tym się nie należy przejmować;)

     Teraz trzeba skończyć krem. To moment kiedy musimy pohałasować mikserem. Najpierw masło, które po chwili ubijania łączymy z przygotowaną wcześniej masą budyniową. Teraz możemy przetestować smak przygotowanej masy i ewentualnie dosłodzić ją wg. smaku. Tak przygotowany krem wykładamy na biszkopt. Czas na truskawki, które (umyte i oczyszczone) układamy jako trzecią warstwę.

    Warto włożyć wszystko do lodówki na ok. godzinę a potem wylać galaretkę ale jeśli galaretka jest już prawie ścięta śmiało wylewam ją od razu. Tort będzie gotowy do spożycia po kilku godzinach.
    Ja już zaczęłam...mniam...


    Najlepsze!

    Najsmaczniejszy - ranking stron kulinarnych

    kolejne wyzwania

    Zapraszam na durszlak

    Durszlak.pl

    A Wy kochacie gotowanie czy tylko lubicie?:)

    Lista Blogów Kulinarnych

    Zaglądajcie też na Mikser kulinarny

    Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów